szukamy hotelu – ale problem z wolnymi miejscami. W końcu idziemy do Angary – w pięknym socjalistycznym stylu, na głównym placu miasta, przy budynku (gmachu!!) partii. Jedziemy na lotnisko kupić bilety na samolot do Ułan Bator, bo wygląda na to, że inaczej się nie da.. Do UB latają tylko mongolskie linie – MIAT. Lekko podpity przedstawiciel linii lotniczych wypisuje nam bilety na korytarzu, na parapecie, odręcznie, na 17-ego, na 21.30. Zadowolone wracamy do centrum. Dzięki samolotowi zyskujemy trochę czasu na zwiedzanie, zamiast 1,5 dniowej podróży pociągiem. Główną ulicą idziemy do starej apteki, fotografujemy stare drewniane domy, które się powoli zapadają…
W Irkucku nie ma prawie wcale chodników.. jest ubita ziemia i kałuże na niej. Nie wiem jak to wygląda jesienią i zimą. Ale teraz pięknie ubrane Irkuczanki w szpileczkach wędrują po tych trotuarach… Dziewczyny są piękne, ubrane modnie, dużo jest Azjatek.. no i Azjatów też. Auta jeżdżą bardzo szybko. Strach przechodzić przez jezdnię. Na pasach mimo zielonego światła trzeba pilnie uważać, by nie zostać przejechanym. Pogoda śródziemnomorska, ciepło, niebo bezchmurne.
16.08.2006. środa
Wstajemy o 6.30. Oddajemy plecaki do kamery chranienia (przechowalni) na 2 dni, a bierzemy tylko podręczne torby. Znów jedziemy do Sljudanki.